Znów o wirusie, ale teraz bardziej pozytywnie – przynajmniej dla zwierząt. I nie mówię tu o psach, które wychodzą po 20 razy dziennie ;) Dzika zwierzyna wraca ma wreszcie chwilę spokoju.
Po pierwszych informacjach o zamknięciu sklepów i ograniczeniach w przemieszczaniu okazało się, że nasze miasta są pełne zwierząt.
Doniesienia z Wenecji o od lat nie widzianej czystej wodzie i rybach w kanałach czy o delfinach na wybrzeżu Adriatyku tylko zaostrzyły moją ciekawość.
Nie mniej ciekawe były Łanie na ulicach Zakopanego, które zresztą coraz mocniej sobie tam poczynają.
Wreszcie wczoraj oglądałem Bażanta koło własnego domu. Ostatnio widziałem takiego (w warunkach naturalnych) w dzieciństwie… Jestem ciekawy kiedy ponownie zobaczę sarnę w ogrodzie.
Tak, największa zakała tego świata – człowiek – zamknął się w domu i wreszcie jest cicho. Sam mieszkam w centrum miasta – a tymczasem słyszę śpiewające ptaki (które zresztą wzbudzają mocne zainteresowanie moich kotów), od czasu do czasu jadącą karetkę… i tyle. Dawno oczekiwana cisza.
Co teraz z tym zrobimy? Czy pozwolimy aby natura odetchnęła od nas?
Przy okazji – świetnie słychać, że ktoś łamie tą ciszę, robiąc nielegalne zgromadzenie. Przy odrobinie szczęścia znów „wpadnie” jakiś ukrywający się człowiek, jak Panowie poniżej…