Cholera, jak tu pięknie. To moje pierwsze wrażenie z gry studia Astronauts. Całkiem ciekawa przygodówka, w której nikt nie prowadzi Cię za rękę. Na dzień dobry nie wiesz nawet co robić. Znaczy – ja coś wiedziałem, oglądałem na Youtube film z rozgrywki z opisem Adriana Chmielarza, ale i tak nie było super prosto.
Kilka słów wyjaśnienia odnośnie gry. Jesteśmy prywatnym detektywem, szukamy zaginionego chłopca podczas swojej (prawdopodobnie) ostatniej sprawy. Nie możemy liczyć na zbyt mocne podpowiedzi, nie mamy map, narzuconych reguł czy ograniczonego świata. Mamy tylko zmysł obserwacji, pomysły naszego bohatera i jego specjalną zdolność – wizualizację zbrodni/otoczenia.
Średnio przepadam za przygodówkami. Zagrywałem się co prawda w TeenAgenta, ale było to jakieś 15-20 lat temu, a w zeszłym roku zrobiłem podejście do kilku tytułów od Artifex Mundi, choć były to gry bardzo uproszczone i raczej puzzle-friendly. Tu mamy coś zupełnie innego.
To detektywistyczna opowieść grozy utrzymana w mrocznym klimacie werid-fiction, gdzie świat niedopowiedzeń i nadprzyrodzonych mocy przenika się z rzeczywistością. Jest przygnębiająco, momentami mroczno, trochę mgliście i dość brutalnie (tak, to gra 18+), ale bardzo pociągająco. Zwyczajnie trudno się oderwać, nim nie pozna się całej rozwiązania*.
Tutaj niestety muszę wtrącić jedną drobną historię. Grałem w nocy, tak koło 2, słuchawki na uszach, mrok kopalni, skrzypienie… i gdy o moje nogi otarła się Żaba, a serce skoczyło do gardła, skończyłem nocną rozgrywkę.
Spotkałem się z zarzutem, że gra jest bardzo krótka, ale uważam, że w tym przypadku ma to duży sens. „Zaginięcie Ethana Cartera” jest jak dobry film. Zapewnia kilka godzin rozgrywki w niezłym tempie, wspaniałe widoki (Karkonosze są naprawdę piękne) i ciekawą historię, cóż chcieć więcej? Zakończenie też jest ciekawe, ale to do odkrycia zostawię wam.
By nie zdradzać zbyt wielu szczegółów tym, którzy chcieli by zagrać, podrzucam link do filmiku, który przekonał mnie do zakupu.
Ze swojej strony powiem tak: To debiut firmy Astronauts, zaczęli z niezłego poziomu i pozostaje mieć nadzieję, że kolejne tytuły będą jeszcze lepsze. A w „Zaginięcie Ethana Cartera” warto zagrać, by poznać jego historię i wesprzeć młode polskie studio.
A przy okazji – można dostać ładne, pudełkowe wydanie. Co prawda z kodem na Steam, ale poza płytką (oczywiście bez instrukcji), jest dołączony album, dzięki któremu poznamy tajniki tworzenia gry i studio Astronauts (ośmioosobowe), oraz kilka widokówek, które możemy nawet komuś wysłać (ja nie zamierzam, miła pamiątka). Brakuje jedynie ścieżki dźwiękowej, ale cóż, nie można mieć wszystkiego.