Żeby nie było, to nie kolejny nowy pies w rodzinie. Figa jest z nami od dawna – ale tym razem w moim domu rodzinnym. Ostatecznie to pies mojej siostry, głównie pod opieką mojej mamy.
To tak dla wyjaśnienia. Bo ogólnie to ona ma naprawdę dobrze. Codziennie rano chodzi do swojego psiego przedszkola, tj. do babci, gdzie jest karmiona, głaskana i rozpuszczana do granic możliwości. Po południu wraca do domu, gdzie zwykle odpoczywa po wcześniejszych zabawach.
Co więcej, dziś dowiedziałem się, że Figa szykuje się na wakacje. W połowie czerwca wyjeżdża do Częstochowy, do mojej babci. Spędzi tam praktycznie całe lato, ciesząc się z możliwości codziennego nielimitowanego biegania po ogrodzie, dużo większej powierzchni mieszkalnej (dom, a nie mieszkanie) i ogólnej laby – i tak do września. Zupełnie jak ja, gdy byłem młody!
Jedyny minus takich wakacji to możliwa dieta, gdyż teraz w swoim psim przedszkolu jest rozpieszczana i dokarmiana, a babcia z Częstochowy to jednak o dietę psa dba ;)