
Pies to też prezent – i to całkiem udany. Wiem, że nie dla każdego, ale ten był trafiony idealnie. Tak, był dużym zaskoczeniem, ale został przyjęty w poczet rodziny i jest już pełnoprawnym jej członkiem.
Oto York – nie miniaturka, suczka, wabi się Mika. Jest ulubienicą rodziny i zdecydowanie atrakcją w domu. Przywieźliśmy ją rodzicom późną nocą praktycznie przed samą Wigilią, wiec w ramach prezentu świątecznego. Przyznam, że gdybyśmy jej wtedy nie dostarczyli, nie została by prezentem, a jedynie gościem świątecznym i to nie ja jechałbym ją zobaczyć.
Tak, Mika jest urocza, zabawna i całkiem inteligentna, ma jednak zbyt duży pociąg do gryzienia kabli, więc może to i dobrze, że teraz jest tam, a nie u nas w domu.

I tak, pies to też prezent, też udany, ale tylko i wyłącznie wtedy, jeśli obdarowana osoba bierze pod uwagę posiadanie zwierzaczka i może być odpowiedzialna za jego przyszłość. Wszak chodzi o to, by dbać o nią i wychowywać – bo szczeniak ma swoje wady (na przykład sika i nie tylko gdzie popadnie). Nie bójmy się więc dzielić takim szczęściem – tyle, że z głową.