30 lat, czyli ciut bliżej do grobu. Przydało by się jeszcze 2 x 30 w zdrowiu przeżyć i będzie OK. Ciekawe, czy dorobię się w tym czasie wnuków ;)
Życie płata figle. Jakiś czas temu miałem w głowie całkiem fajny plan na przyszłość. Teraz realizuję go, choć po zmianach. Wszystko zdołało stanąć na głowie, przeprowadziłem się w przeciwną stronę, niż większość naszej populacji (małe miasteczko na wschodzie Polski), pracuję troszkę w innej branży, niż planowałem, ale nie jest źle. Ba – jest całkiem dobrze. Cieszę się z kolejnych dni i już tak się nie spieszę, świat się przecież nie zawali.
Przestałem być dwudziestolatkiem, wchodzę w wiek perfekcji (30-40), realizuję swoje plany i zdecydowanie nie brakuje mi uśmiechu. Ustatkowałem się – w ten, czy inny sposób. I choć czasem może brakować mi tej kompletnej nieprzewidywalności kolejnego dnia, nie żałuję – ani tego co było, ani tego co jest.