Widziałem dziś śliczną dziewczynę, czekała na swoją randkę, która zdecydowanie się spóźniała. Miejsce na spotkanie dziwne, bo na osiedlu, ale dzięki temu miałem okazję ją trochę poobserwować.
Z wyglądu całkiem OK. Długie włosy, przyjemna twarz, ładne nogi w butach na obcasie (też ładnych). Szczupła, ale bez szaleństwa, ot – ogólnie sprawiała dobre wrażenie. Dość młoda.
Była dziwnie spokojna, od czasu do czasu tylko zerkała na telefon czy przestępowała z nogi na nogę. Wydaje się, że zamiast zdenerwowania, w jej głowie pojawiała się rezygnacja.
Zająłem się czymś, ale od czasu do czasu patrzyłem w tamtą stronę. Wytrwała około godziny, potem zniknęła, gdy nie patrzyłem. Ostatecznie nie wiem, czy randka przyszła.
Gdy niedługo później zerknąłem, zobaczyłem jakiegoś chłystka, palącego w tamtym miejscu. Postał chwilę i poszedł dalej. Jeśli on był randką i nie była to randka w ciemno, to coraz słabiej rozumiem kobiety.