Żenię się w tym roku, jako zdrowy na umyśle i zdecydowany na to mężczyzna, choć rok temu pukałbym się w głowę, gdyby ktoś mi powiedział, że tak będzie. Nie jestem przymuszony, nic nie jest w drodze, zwyczajnie tego chcę.
Ludzie się zmieniają, dojrzewają i pewnym momencie decydują się na coś. Ja dojrzałem w momencie gdy poznałem przyszłą pannę młodą. Muszę przyznać, że było to jak uderzenie pioruna. Pewnie dlatego nim minęło pół roku znajomości poprosiłem ją o rękę, a za trochę ponad rok od pierwszego spotkania mamy zaplanowany ślub.
Nawet jeśli mi nie wierzycie, cieszę się na samą myśl o tym. Powody? Pewność i odczucie, że każdy dzień zwłoki jest błędem. Tu naprawdę nie ma na co czekać. Mówią, że po ślubie wszystko się zmieni, ale tego też się nie boję, tak jak i potomstwa (ale to w ciut dalszej przyszłości).
I pewnie z tego powodu ostatnio tak mi brakowało czasu na pisanie… Tak, trzeba na coś zwalić, tak, dla wielu to żadna niespodzianka i tak, mogą pojawiać się dziwne wpisy.