Czasem zdarza się, że nie potrafimy sobie poradzić z problemem byłych partnerów. Bo on/ona cierpi, jest w potrzebie, liczy na naszą pomoc. Wiecie – czasem trzeba być cholernym egoistą. Było, nie ma, do widzenia.
Piszę to z prostego powodu: problem jest aktualny. Jakiś czas temu natknąłem się na to na jednym z blogów, które odwiedzam. Kobieta nie potrafiła wybrać pomiędzy tym, co było, a tym co jest obecnie. Z jednej strony cieszyła się z faktu, że po dłuższym okresie problemów i bycia samej wszystko zaczyna się układać, z drugiej zaś pozostawała w kontakcie z byłym partnerem, będąc dla niego wsparciem w trudnych chwilach.
Uważała, że zasługuje na miłość (trudne słówko, zbyt ważne, by nim szastać), nową szansę, ale nie uwierzyła w siebie. W głowie miała też to, że Ex ma żal (do niej i do siebie?), że nie może pogodzić się z rozstaniem i z tym, że w jej życiu pojawił się ktoś nowy.
Efekt takiego układu był łatwy do przewidzenia. Kobieta ostatecznie nie jest z żadnym z mężczyzn.
To nie jest takie trudne do zrozumienia, nawet gdy jesteśmy sami w podobnej sytuacji. Wyobraźmy sobie, że nasz wybranek spotyka się z dawną kochanką, a to, że jesteście razem nie ma na to wpływu. Jak się poczujesz? Czy nie zrobi Ci to różnicy?
Jasne, gdy jesteśmy sami, nic nie stoi na przeszkodzie, by pocieszać Ex. Wszak wszyscy lubią babrać się w toksyczne znajomości bez przyszłości. Skoro się rozstałaś, to chyba był jakiś tego powód, prawda? A gdy zaczyna się coś nowego, zamknij całą przeszłość, uwolnij się i żyj tym, co przynosi życie. A jeśli nie masz pewności, nie pozwól zaangażować się drugiej stronie, bo zranisz, a nikt nie dał Ci do tego prawa.