„Tak się bawi, tak się bawi…. Częstochowa” – czyli historia Malucha, który widział świetlaną przyszłość w rękach nowego właściciela, ale niestety nie doczekał, gdyż przypadkiem został dostrzeżony przez bliżej nieznaną grupkę ludzi cierpiących na ADHD, jak to się mówi w obecnych czasach – czyli za dużo wolnego czasu, za dużo energii i brak którejś klepki.
Od razu zapowiem, że maluch nie był mój i nie miał być mój. Kiedyś już miałem malucha, doświadczenie życiowe zdobyte – i nie potrzebuję go powtarzać. Mój maluch śmigał, aż miło. Potem trafił w ręce szczęśliwego kupca i słuch po nim zaginął.
Ten nie doczekał – na zdjęciach zobaczycie brak lusterek, szyby, wnętrza, światełka, a także paru innych drobiazgów. Do tego zamiłowanie do tańczenia na dachu (może ktoś miał romantyczną duszę)…


Wybaczcie jakość fotografii – nie ja robiłem, takie dostałem. Wrzuciłem w jakiś programik, ale to nie pomogło. Całość zrobiona w sposób automatyczny, choć dziwny – jak ktoś ma lepszy pomysł, proszę o info.