Już jakiś czas temu wspominałem o tym, jak to Kobieta staje się udomowioną, porzucając swoje cele i pasje, po to by dążyć do prokreacji i spokojnego życia. Jak się okazuje, coraz więcej Kobiet ma na uwadze spokojne życie i to, co ‚pretendent’ sobą prezentuje. Coraz mniej osób kieruje się sercem, coraz więcej – rozsądkiem, tłumiąc w sobie wszelkie odstępstwa od założonej normy.
Czasem wydaje mi się, że świat stanął na głowie, ale tak naprawdę od lat jest tak samo. Trochę na południe stąd, przyprowadza się kilka wielbłądów rodzinie i wykupuje ‚żonę’. U nas jest to mniej dosłowne, choć wyraźnie stan posiadania wpływa na zainteresowanie płci przeciwnej. Coś w rodzaju doboru naturalnego – u nas patrzy się na możliwość utrzymania rodziny i stabilizacji życiowej.
Mam pewną wadę – Kobiety mnie lubią, zwłaszcza nieznajome. Wszystko dlatego, że lubię rozmawiać, a jako, że jestem dobrym słuchaczem, czasem udaje mi się poznać niektóre ich tajemnice. Czasem wydaje mi się, że zostaję ich aseksualnym przyjacielem, powiernikiem. Może to moja wrodzona niewinność i nieśmiałość sprawia, że tak wiele słyszę.
Jedna z nieznajomych przyznała się, że jest z facetem dla pieniędzy. Znaczy, może nie teraz, ale miało to kluczowe znaczenie, gdy go poznawała. Co prawda nie widzi za specjalnych perspektyw dla związku, ale zwyczajnie z nim jest. Nie wie co ją w nim pociąga, ale od początku podobało jej się, że posiada jakieś fajne auto, pieniądze i potrafi je na nią wydawać. A to co robi, jak się zachowuje i co sobą reprezentuje to już mniej ważne. On ją Kocha. Chyba. Ona się do niego przyzwyczaiła. Nie wiem czy jest do końca szczęśliwa, ale jest zadowolona, układ jej odpowiada.
Z drugiej strony jest inna nieznajoma, która wpakowała się w dziwny dla mnie układ, w którym jednak widać jej zadowolenie. Mężczyzna jej się podoba, lubi mu pomagać, mają wspólne pasje. Przechodzi z nim przez trudne chwile, jakby czuła potrzebę udzielania pomocy i opiekuńczości – ostatnio pomagała tynkować dom. Stwierdziła, że gdyby jej partner wygrał w jakiejś grze losowej znaczącą sumę pieniędzy najprawdopodobniej musiałaby się z nim rozstać. Czy dlatego, że wtedy nie wymagał by opieki? Nie wiem, nie jestem tu od osądzania.
Kolega z kolei przez kilka lat był w związku. Zakochany po uszy, kilkukrotnie zmieniał pracę, by usatysfakcjonować dziewczynę. Spełniał zachcianki, zabierał na wycieczki, dawał prezenty. O mało nie wyremontował poddasza w jej rodzinnym domu, a wszystko po to, by była zadowolona. Ostatecznie usłyszał, że była z nim z przyzwyczajenia i dla prezentów. Kolegę dotknęło, ale niedługo potem był już szczęśliwy z inną, która nie zwracała uwagi na takie rzeczy. Ona może nawet zarabia więcej od niego, ale kogo to obchodzi? Są szczęśliwi, pewnie za jakiś czas zacznie rozglądać się za pierścionkiem, o ile już tego nie robi.
Ludźmi kierują różne pobudki, ale stan posiadania ma znaczenie – wszystko jedno czy jest oczekiwany, czy wręcz przeciwnie. Dla mnie znaczenie ma minimalne. Są rzeczy, które lubię, ale pieniądze przychodzą i odchodzą. Jeśli wraz z ich mniejszą ilością, ktoś kocha nas mniej, coś jest nie tak. Ale ja nie pasuję do tego świata…