Lubię książki Science Fiction, szczególnie autorstwa Philipa K. Dicka. Jego opowiadania zawsze mnie urzekały, choć część nigdy nie miała początku i końca. Asimov także pisze ciekawie, a ja dosłownie pochłonąłem cykl ‚Roboty’ jego autorstwa. Szykowałem się do tego już od pewnego czasu, zacząłem kilka dni temu, wczoraj skończyłem.
Pewnie część osób kojarzy film ‚Ja, robot’ z Willem Smithem. Mało kto wie, że w luźny sposób opiera sie na zbiorze opowiadań wydanych w okolicy 1950 roku. Cykl ‚Roboty’, składa się z 4 książek pisanych w latach 50-tych i później – 80tych, oraz opowiadań powstających od lat 40-tych. Mimo swojego wieku, czyta się wyśmienicie.
Dziś nie przeczytacie recenzji, bo mnie osobiście trudno to zrecenzować. Mogę jedynie polecić, dla kogoś kto ma chwilę czasu i ochotę na poznanie ciekawego świata, w którym doświadczamy wielu przemian pod wpływem wiedzy i doświadczeń, widzimy łamanie barier, a także rodzenie się uczuć – czy to przyjaźni, czy wręcz miłości. Mamy też do czynienia z prawami (zarówno ludzi, jak i robotów – bo każdy robot ma wbudowane trzy prawa), które można nagiąć, a nawet złamać.
Główna historia opiera się na prostej zasadzie kryminału: mamy detekrywa, który ma rozwiązać zagadkę, a za partnera dają mu humanoidalnego robota. Tak więc mamy połączenie – jak przyznał sam autor – klasycznego kryminału i typowego utworu science fiction. Tak powstała powieść Pozytronowy Detektyw (1953 r), jeden z większych sukcesów autora. W październiku 1955 roku zaczęła powstawać kolejna część, już z nutką romansu (Nagie Słońce). Co ciekawe, pomysł kolejną część przyszedł dość szybko i w 1958 roku Asimov rozpoczął pracę nad nową powieścią z cyklu. Potem jednak zarzucił pomysł i ostatecznie ‚Roboty z planety Świtu’ powstały i zostały wydane 25 lat później, w 1983 roku, a niedługo po niej (1985) – ostatnia część: ‚Roboty i Imperium’.
Dla mnie była to piękna lektura. Pięknie skrojony świat, w którym ludzie żyją w olbrzymich miastach na Ziemii, znajdującycmi się specjalnymi kopułami i boją się wychylić z nich nosa. Wyjście poza miasto jest dla nich nierealne. Do tego mamy dawnych osadników: długowiecznych, nieznających chorób Przestrzeniowców i morderstwo. W zasadzie w każdej z ksiażek mamy morderstwo lub duży problem, z którym trzeba sobie poradzić.
Lubię czytać książki seriami, chłonę całość do ostatniej strony, a tutaj każda kolejna część była ciekawsza, nawiązująca do poprzednich i wyjaśniająca coraz więcej. Dlatego też na biblionetce kolejne pozycje zyskiwały coraz to lepsze oceny.
To tyle, nic więcej. Wszystkie opowiadania (też seriami) już za mną, na deser została wydana po śmierci, pisana przez Asimova i Silverberga powieść ‚Pozytronowy Człowiek’. Czytałem ją kiedyś, teraz tylko sobie odświeżę…