Przez ‚Kac Wawa’, jak wskazuje tytuł i coraz to nowsze informacje dochodzące tego, co dzieje się wokół promocji filmu, ktoś ma nieustannego kaca. Nie dość, że sam film wydaje się być ‚inspirowany’ hitem o innym kacu, a realizacja trailera zniechęca, osoby odpowiedzialne za ten ‚utwór’ robią wszystko, by ewentualni widzowie odpuścili sobie wycieczkę do kina.
Co nas czeka w filmie? Z samego trailera /zapowiedzi/ widzimy ślub, uchlanych ludzi, jakieś dziwki i alfonsów. Nie, żebym chciał na to iść – nie dość, że opinie znajomych nie są specjalnie zachęcające (cyt: „masakra”), to jeszcze nie lubię pompowania atmosfery wedle zasady ‚nieważne jak mówią, ważne, by mówili.’
Tomasz Raczek na profilu na FB wyraził swoją opinię (cytat za Press.pl):
„Szczerze i nieodwołalnie odradzam pójście na KAC WAWA do kina. Ten film powinien ponieść klęskę frekwencyjną – może to nauczyłoby czegoś producentów. WSTYD! To nie jest po prostu zły film. Ten film jest jak choroba, jak nowotwór złośliwy: zabija wiarę w kino i szacunek do aktorów. Patrząc na Romę Gąsiorowską, Sonię Bohosiewicz i Borysa Szyca, grających główne role, czułem się tak, jakbym patrzył, jak ktoś przerabia kochanych członków rodziny na dziwki i alfonsów”
Co po takim czymś na profilu z niecałym 4000 fanów robi producent filmu? Ogłasza w telewizji, że pozwie krytyka, bo „stracił kilka milionów złotych”! Panie Raczek, proszę wypowiedzieć się o moim blogu – a niech stracę te kilka milionów, ale będę w telewizji! I Pana nie pozwę. Producent też nie, bo składając sprawę cywilną trzeba (o ile dobrze kojarzę) wpłacić 10% sumy, o którą się ubiegamy, a tyle to ten film na pewno nie zarobi (w pierwszy weekend – tylko 70 000 widzów).
Co jeszcze było związane z Kac Wawa? W jednej z telewizji śniadaniowej spotkali się Piotr Czaja i Tomasz Raczek, którzy rozmawiali na temat A co w tym zabawnego? Scenarzysta broni filmu, na który miał mały wpływ (do czego się przyznaje), cholernie nieudolnie. Jak można komuś bronić wyrażania opinii? Jak można wkopywać się coraz bardziej z każdym zdaniem?
„Moim zdaniem nie wypada Panu (…) pisać takich frazesów jak ‚nowotwór’, ‚film jest rakiem’, ‚nie oglądać’, ‚aktorzy zrobili błąd, że zagrali’. (…) Tam nie ma nic merytorycznego. (…) Pan może zapytać o każdą scenę i ja Panu wytłumaczę.” (i po paru ładnych zdaniach) „Czy Pan Tomasz nie zauważył, że to satyra, pastisz”?
Ale to nic. Trudno znaleźć fragment, który nie ośmiesza filmu – nie przez Pana Raczka, a właśnie przez scenarzystę, który targany emocjami szuka sposobu, by zachęcić widzów do oglądania.
R: „Uczy ją (publiczność) złego gustu, prymitywnego patrzenia na świat. Wulgarności w postrzeganiu Kobiet i mężczyzn.”
C: „To jest prawdziwy film! Na faktach! Ja widziałem!
R: „Znaczy, ja rozumiem, nie poruszam się w środowisku prostytutek.”
Ja sam się raczej nie wybiorę. Po obejrzeniu tego wszystkiego i nagonce w TV nie jestem przekonany, by warto wydać na bilet do kina. Wszak jest w nim wiele naprawdę dobrych pozycji.
Swoją drogą usłyszałem w TV, że Facebook jest m.in. stroną Raczka / blogiem krytyka, choć nie były to jedyne ‚ciekawe’ określenia Facebooka. Patrząc na reakcje, nie dziwię się. Raczek wystąpił w widzianym tu ‚Pytaniu na Śniadanie’, ‚Dzień Dobry TVN’, ‚Kawie czy Herbacie’, o czym informował na profilu, a teraz pojawiła się reklama jego książek ze zniżką. Kto odniósł sukces?