Wstaję rano, tak przed południem, słońce świeci, niech świeci. Okazuje się, że telefon padł, a przez to budzik. Nic się nie stało, dzień jak co dzień. Położyłem się dość późno, bo tuż przed świtem, więc chyba organizm domagał się snu.
Przez kilka ostatnich dni zarwałem kilka nocek. Zrzucam to na projekt, wszak zawsze wolałem pracować w nocy. Nieważne, że nikt mi się po domu nie krząta, mogę puścić taką muzykę, jak chcę i oddać się pracy. Ot, w nocy jest lepiej i już.
Przez głowę suną różne myśli. Idę do komputera, sprawdzam pocztę, bank, klikam w jakieś gry, ładuję i sprawdzam telefony. Oddzwaniam pod numery, które znam. Nieznane mi mogą zadzwonić raz jeszcze – pewnie to jakieś banki, super-propozycje i inny spam.
Znikam w łazience. Mieszkam sam, wiec nie zamykam drzwi podczas kąpieli. W tle eska rock lub jakaś muzyka z płyt – na tyle głośno, by woda nie zagłuszała. Po kąpieli nie wycieram się szczególnie mocno, lubię, gdy jeszcze wilgotne ciało oddycha. Otwieram okno, pierwszy kontakt z realnym światem.
Wstawiam kawiarkę na gaz i siadam do komputera. Newsy, Facebook, Feedme, ze dwa fora dyskusyjne, znów gry. Trzeba z nimi skończyć. Kawa gotowa, więc sięgam po niedoczytaną jeszcze prasę (przez najbliższe dni będzie to Press i V12), zagryzam ciasteczkiem. Okno już dawno zamknięte, nie jest jeszcze tak ciepło.
Mija trochę czasu, znów siadam do komputera, włączam gg, przeglądam statusy, sprawdzam doniesienia na tvn24. Smolarek nie żyje, myśli idą w stronę piłki nożnej, tym bardziej, że na placu Biegańskiego będzie telebim i trybuna. Wreszcie coś się dzieje w mieście. Przypominam sobie, co łączy mnie z piłką nożną. Jest tego dość dużo, choć oficjalnie zawsze mówię, że nie przepadam za tym sportem.
Chwytam dyktafon i idę do kuchni. Zbyt późno wstałem, by robić śniadanie, wiec wyciągam patelnię i robię sos. W garnku gotuje się woda na makaron, a ja rozmawiam sam ze sobą. Co prawda nie tak jak kolega, który ‚mówi do siebie po francusku i odpowiada po angielsku’ (jak podał w spisie powszechnym), a zwyczajnie po polsku. Czasem w tym momencie z kimś rozmawiam, ale akurat dziś nie mam takiej możliwości.
Pasta gotowa, nakładam, niosę do pokoju i włączam TV. Dziś nikt mnie nie odwiedzi, więc się nie starałem, ale i tak jest smacznie. TV nie zaskakuje: TVN i Polsat pokazują ciopągi, więc skaczę po kanałach, ostatecznie trafiam na Szansę na Sukces. Jakaś dziewczyna śpiewa piosenkę Zauchy, tą o muzach. Myśli znów uciekają, tym razem gdzieś daleko.
Ostatecznie znów siadam do komputera. Piszę ten tekst, myślę o jutrzejszym i kilku innych. Zaraz pewnie zajmę się czymś pożytecznym. Tymczasem szukam zdjęcia, a w zasadzie pomysłu na nie, ciekawy, czy ktoś przeczyta to do końca. Wybieram pasujące do nastroju.