Przynajmniej w Częstochowie. Już patrząc na moje ostatnie doświadczenia, kiedy to ‚przenieśli’ mi przystanek w inne miejsce i straciłem godzinę, można by się zdenerwować. Teraz jednak okazuje się, że jest znacznie gorzej.
Ja nie jeżdżę autobusami, rozkład sprawdziłem w necie i skorzystałem z własnej pamięci, bo przecież kiedyś korzystałem z komunikacji miejskiej. No nic, zdarza się, więc niepowodzenie zrzuciłem to na swoją nierozważność. Jak się okazuje, niepotrzebnie. Ale po kolei.
Tak się zdarzyło, że do Częstochowy zawitała moja siostra (posiadam, sztuk 1), przebywa chwilkę u rodziny i stwierdziła, że wybierze się do Galerii. Mamy jedną, więc to pewnie atrakcja, zresztą ona lubi zakupy, więc się wybrała. ‚Bracie, jak tam dojechać’?
Nienauczony ostatnimi doświadczeniami poradziłem jej skorzystać z autobusu 26, który przez kilka lat woził mnie po mieście, głównie do kolegi na drugim jego końcu. Po drodze przez lata mijałem miejsce, w którym teraz stoi Galeria, no i nie raz jeżdżąc samochodem widziałem tam ten autobus. Wydawałoby się proste. Mówię jej jednak ‚sprawdź na pewno, czy on tam jedzie’.
Efekt? Sprawdziła, w rozkładzie jak byk ‚Jurajska’, więc wsiadła i pojechała. Jedzie, jedzie, a tu Galerii nie widać, miasta też, pola jakieś, lasy. Siostra wylądowała tam, gdzie psy dupami szczekają, omijając rejony zamieszkane przez ludzi. Cóż, MPK zmieniło rozkład, a ‚Jurajska’ to nie ‚Galeria Jurajska’, a dzieli je kilka ładnych kilometrów. Oczywiście numer linii zostawiła.
Żeby było ciekawiej, jeszcze pół roku temu siostra tą linią docierała do Galerii. Teraz jednak okazuje się, że z osiedla, z którego moja siostra wyjechała, nie da się tam dotrzeć bez przesiadki. Pewnie dlatego, że ludzie nie chcą jeździć na zakupy. Innych powodów nie widzę.
Po krótkiej telekonferencji z kolegą okazuje się, że to normalne w tym mieście. Połowa linii jeździ gdzie indziej, ale z tymi samymi numerami, jest trochę nowych, które jeżdżą ‚nie wiadomo gdzie’. Co więcej, trasy potrafią zmieniać się kilka razy w miesiącu.
Okazuje się, że przeniesiony przystanek, przez który uciekł mi autobus jest ciągle jednym i tym samym przystankiem. To też normalne! Przystanek Promenada Niemena (swoją drogą, co on ma do tej promenady, to ja nie wiem) ma 3 punkty odjazdu na kierunek (razem 6) – 2 dla autobusów, jeden dla tramwaju. Dobrze choć, że z tym ostatnim za bardzo nie namieszali, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że mamy jedną linię.
Pojawia się tylko pytanie – adresowane do władz komunikacji miejskiej. Czyście wy wszyscy w tym MPK na głowę upadli? Ilu ludzi tak się ‚wywiozło’ w pole?