Podejrzewam, że większość już go widziała. Film polecający Warszawę przed Euro 2012 odbił się szerokim echem zarówno w telewizji, jak i w sieci, a hasła w stylu ‚500 000 zł za ten gniot’ można spotkać w wielu miejscach. Uważam jednak, że to całkiem dobry film.
Spokojnie, nie bijcie mnie. Duży budżet, marne wykonanie – bieganie bez sensu po Warszawie, bliższe parkourowi (czy tak to się tam pisze), niż joggingowi. Występują w nim efekty, pod którymi wielu nie chciałoby się podpisać. Mimo to sądzę, że film zrobił, to co trzeba.
O filmie się mówi, a przez to o Warszawie. Pojawiają się przeróbki (patrz niżej), pojawiają się filmy promujące Warszawę, które są lepsze lub gorsze, ale pokazują miasto. No i nikt nie myśli już o ew. gwałcicielu – mając na uwadze poranną erekcję ‚obcokrajowca’. Z drugiej strony – Polki to najpiękniejsze Kobiety, więc mamy tego wytłumaczenie.
Jasne, że za 500 tysięcy można mieć lepiej zrobiony czy lepiej promujący film o mieście, ale ta produkcja i tak nas wiele nauczy, jak choćby unikania pewnych błędów i zrozumienia efektu skali w sieci. Mi marzy się konkurs w sieci na najlepszy film promujący miasto (niekoniecznie Warszawę) z dużą pulą nagród, ale cóż, to marzenia.
Wersja Oryginalna:
Wersje ‚edited by’:
Matrix:
Terminator:
Milczenie Owiec:
czy już zabawniej – z muzyką m.in. z Reksia, Benny Hilla, czy od Vangelisa: