Ostatnio słyszałem, że mężczyźni są zbyt leniwi, by pichcić. To nieprawda. Są zbyt leniwi, by potem po sobie sprzątać. Ja się zmuszam, zresztą kto niby miałby to za mnie zrobić? Tym bardziej, gdy nachodzą mnie różne smaki.
Dziś był dzień grzanki, trochę pod wpływem ‚Mojego Gotowania’, trochę – poprzez dyskusje na temat grzanek z okresu przedświątecznego. W efekcie jest coś, co może niespecjalnie wygląda, ale smakuje dobrz i zachęca do dalszych wariacji.
Mięsko drobno pociachane, marynowane w czerwonym winie, kilku przyprawach (co akurat było pod ręką), potem smażone na patelni z pomidorem (też był pod ręką). Następnie ułożone na już wcześniej grillowanych (w mikrofali lub piekarniku) bułkach, czasem z marynowaną papryczką, przykryte mozzarellą i ponownie wstawione do ciepła.
Na koniec dekoracja dodatek – liść bazylii lub jakieś zioła na posypkę, ew. ketchup (mi się skończył). Do tego dobra herbata lub sok… Smacznego.