Chcesz być mamusią, ale nie masz nikogo sensownego pod ręką? A może dobrze sobie radzisz i nie potrzebujesz faceta, który będzie robił Ci za kolejne dziecko w rodzinie? Jesteście parą i chcecie mieć dziecko, ale jest problem z płodnością? Są rozwiązania.
Wiem, że ludzie mają takie problemy. Kobiety, które z tych czy innych względów nie mają, a chcą mieć dziecko, ale są same, bądź mają bezpłodnego partnera.
Jasne, można skorzystać z usług znajomego/przyjaciela, ale co później, jeśli ten sobie coś uroi? A czy nie będzie się bał, że posądzisz go o alimenty? Lepiej już wziąć ‚anonimowego’ dawcę, który zniknie po zapłodnieniu.
Są pary, które chcą tak działać. A to zastąpić bezpłodnego ojca, a to – dzięki surogatce – przekazać choćby geny ojca (męża), by dziecko było bardziej ‚swoje’, niż to adoptowane. Dla niektórych temat adopcji jest bardzo trudny.
Słyszałem o takich rzeczach, ale trafiłem na forum, w którym mamy praktycznie wszystkie możliwe oferty. Zapładniacze i chcące być zapłodnione, chodzące inkubatory, nawet dawczynie mleka. Jest nawet dział z adopcją. Do wyboru, do koloru, a całość raczej konkretna. Można wybrać sobie zdrowego osobnika o odpowiednim wykształceniu i fizjonomii. Można wybrać sobie wiek, doświadczenie (jest info, ile Pan razy coś spłodził/pomógł). Żyć nie umierać.
Z tego co się wczytałem, oszuści jacyś się trafiają, jak wszędzie, ale ich odpuśćmy. Niektórzy robią to dla pieniędzy, inni dla przyjemności (tu raczej tylko mężczyźni). Mamy metody naturalne, inseminacja, a nawet in-vitro. Pełny profesjonalizm. Widziałem oferty par heteroseksualnych, par les (tu akurat jest proste). Na ogłoszenia dwóch panów się nie natknąłem, ale nie szukałem za dużo.
Sam jak wiecie nie chcę dzieci, więc mi to na nic, ale to nawet miłe, że są miejsca, w których tacy ludzie mogą sobie wzajemnie pomóc. Co prawda koszt surogatki nie jest niski (ceny w Polsce to ok 25-100 tys zł, są też oficjalne cenniki), ale to jednak jakieś wyjście.
Oczywiście jest pewne ryzyko obu stron – a to matce zastępczej coś się odwidzi w którymś miesiącu ciąży, a to przyszli rodzice przejdą kryzys (tu problemy mogą być szczególnie ze strony kobiety – wszak to nie jej dziecko), ale cóż, jest ryzyko, jest zabawa. Wiem, że są jakieś umowy, weksle, czy też agencje pośrednictwa (ale to już poza Polską), więc może i część ryzyka się da ominąć.
A ja cóż, raczej nie skorzystam, bo po co. Matki zastępczej mi nie trzeba, a jako dawca chyba bym się nie sprawdził. Niestety okazem zdrowia to ja nie jestem, a w tym biznesie zdrowie to podstawa.
Ps. Z ciekawych rzeczy, które przytrafiły mi się przy okazji poznawania tego tematu: ‚Na usługi surogatek decydują się również kobiety, które pragną mieć dziecko – ale bez niedogodności związanych z byciem w ciąży.’ Brzmi ciekawie, prawda?