Zmieniłem się. Widzę to po książkach, które czytam, po tym jak je oceniam i jak je przeżywam. Może budzę się po czasie spędzonym w mroku, a może to stałe odczucie. Tak czy tak, jest zdecydowanie inaczej, niż dawniej.
Przeczytałem ostatnio kilka całkiem udanych, czy też dobrych książek. Oceniam je zdecydowanie inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Na naprawdę wysoką notę dostała jedynie ‚Zielona Mila’ Kinga i ‚Wewnątrz umysłu Kierowcy Grand Prix’ Hiltona, która jest pozycją ciekawie pokazującą świat kierowców wyścigowych i często wyciąga smaczki, o których nie jest powszechnie wiadomo. Zielona Mila zaś to praktycznie klasyka – i to lepsza od filmu, który widziałem kilka lat temu.
Inne książki zaś, choć czytane praktycznie ciągiem, nie zasługują u mnie na szczególne wrażenie. Są przeciętne, czasem dobre, ale nie bardzo dobre. Czegoś mi brakuje, coś mi nie pasuje, choć nierzadko śmieję się, zaznaczam fragmenty (via Kindle), by potem uśmiechnąć się raz jeszcze czy przemyśleć niektóre kwestie.
Może to kwestia doboru, może pewna dojrzałość, a może zbyt wysokie wymagania. Nie wiem. Po kolejnej ich liczbie (i po kolejnych różnych autorach) może znajdę na to odpowiedź.
Wiem tylko, że lektura się do mnie uśmiechnęła. W ostatnich dwóch tygodniach w TV widziałem praktycznie tylko F1, snookera i jakieś programy z tego czy innego Discovery. Pewnie gdyby nie sport i kanały popularnonaukowe rzuciłbym kablówką w kąt. Jeszcze udało mi się oglądnąć ze dwa filmy z dvd, ale to już zupełnie inna kwestia.
Aha, jeszcze jedna rzecz. Wróciłem do Biblionetki, gdzie nie zaglądałem zdecydowanie zbyt długo. Fajny serwis, polecam.