Zwykle nie przeginam z zakupami, szczególnie spożywki. Teraz jednak brak czasu, a może chęć jego zaoszczędzenia, spowodował, że zdecydowałem się zamówić zakupy przez internet. W moim mieście nie ma szczególnego wyboru, więc skorzystałem z Almy.
Wcześniej by mi to do głowy nie przyszło, ale moja znajoma poleciła mi skorzystanie z ich usług. Sama podobno nigdy nie chodzi do sklepów, bo po co, skoro ktoś może wszystko przywieźć?
Dopadło mnie w piątek, więc wieczorem zacząłem szaleć po ich stronie internetowej. Niestety gdy przyszło do zamówienia okazało się, że spóźniłem sie i z zakupów nici. Trzeba zamawiać najpóźniej 4h przed przewidywanym terminem dostawy. Cóż, mówi się trudno, ale nie zraziłem się. Nic nie zamówiłem, bo nie wiedziałem jak będzie wyglądać moja sobota.
Dzień później (mam po drodze) zawitałem do Almy, zrobiłem małe zakupy (to co najpotrzebniejsze) i podpytałem troszkę obsługę. Obsługa bardzo miła, Panie były zorientowane, wyjaśniły co nieco i byłem zadowolony. Przy okazji dopytałem szczegółów w informacji i spotkałem Pana zajmującego się tematem. Wyszedłem stamtąd dużo bardziej, niż zadowolony i stwierdziłem, że mogę poświęcić te kilka złotych na ew. droższy produkt (choć nie spodziewam się dużych różnic) by ominąć kolejki i całą wyprawę do sklepu. Zwykle zajmuje mi ona ok. 1h, czasem nawet dłużej, więc to duży zysk.
Po południu wróciłem do tematu i przyszalałem trochę w kupowaniu. Sklep przejrzysty, łatwo znaleźć to, czego się chce, można natknąć się na coś innego, ciekawego. Ostatecznie zrobiłem całkiem konkretne zakupy (m.in. wpadłem na pomysł niedzielnego obiadu) i przeszedłem do płatności. A tu – niespodzianka: 10 zł rabatu na dzień dobry. Już ich lubię (pomijając fakt, że polubiłem ich za wrażenie w sklepie stacjonarnym). Można zaznaczyć opcję wcześniejszej dostawy, jeśli termin się zwolni. Ogólnie – ok.
Zgodnie z informacją mojej znajomej i Pana od sklepu, jeśli czegoś nie znajdę online, a wiem, że jest w sklepie – mogę dopisać w uwagach lub zaznaczyć prośbę o kontakt telefoniczny by coś domówić. Działa ponoć dobrze, nie próbowałem, zapewne spróbuję, w każdym razie ciasteczka Hanuta trzeba tak domawiać (akurat kupiłem je w sklepie stacjonarnym i nawet polubiłem). Ja napisałem tam coś od siebie ciekawy, czy się przełoży.
Jest 10.53, dostawa miała być od 10 do 12 i już mam zakupy u siebie. Różnica pomiędzy zaplanowaną kwotą i kwotą ostateczną wyniosła 56 groszy, czyli wszystko się zgadza. Dostałem większy kawałek boczku, niż myślałem. Cebuli kupiłem też ciut za dużo, poza tym – jestem super zadowolony. Mrożonek bym w takim stanie sam nie dowiózł. Całość dostarczona w papierowej torbie (można sobie wybrać). Jestem zadowolony i biorę się za śniadanko.
Update: Aha, jeszcze jedno, co spowodowało moje zadowolenie. Zamówiłem m.in. boczek (mały kawałek, pod zupę lub takie małe coś) i porównałem sobie z bliższym mi (kilometrami) Realem. Coś mi się zdaje, że nie muszę podpisywać który towar jest skąd. W Almie za boczek zapłaciłem 2 zł więcej na kg. I już nigdy nie kupię boczku z Reala (no, chyba że bardzo tanio i tylko pod zupę).